Olsztyn, ale nie ten mazurski. Olsztyn, na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Przez kilka lat magiczne dla mnie miejsce. I aż dziwne że przy moim zamiłowaniu do robienia zdjęć nie mam dokumentacji z samego Olsztyna i okolic. Będę tam wracać w tym roku ale będą to inne niż do tej pory powroty. Tylko ja i te piękne okolice.
Pamiętam jak pierwszy raz tam pojechałam. Miejsce wypatrzyłam w internecie jest niedaleko Łodzi, jakieś 140 km. Zaraz za Częstochową skręca się na drogę nr 46 na Jędrzejów.
Miałam to szczęście jechać po raz pierwszy w bardzo słoneczny dzień. To co wiedziałam o tym miejscu to obecność na wzgórzu ruin zamku z piaskowca.
W pewnym momencie to wzgórze z połyskującymi w słońcu ruinami dosłownie dosłownie wyłoniły się na wprost drogi.
Byłam tam ostatni raz w październiku zeszłego roku. Było mglisto i czasami mżył deszcz. Zrobiłam kilka zdjęć ale z powodu złej pogody nie były najlepszej jakości i dlatego trochę je podrysowałam.
Na jednym ze zdjęć jest pałac Raczyńskich w niedalekim Złotym potoku i kosciółek w Olsztynie