19 godzin temu
poniedziałek, 26 października 2009
Idą Święta !!!!
Święta zbliżają się co raz większymi krokami. Ja już zaczynam przygotowania do prac z tymi motywami. W oczekiwaniu na paczkę z drewienkami zabrałam się za oklejanie papierem ryżowym szkła na lampiony. Powstało też trochę buteleczek z wykorzystaniem na nalewki lub na przykład olejki do kąpieli.
Lampioników powstanie sporo bo około 40 sztuk. Buteleczki to też większa seria.
To ozdobione szkło będzie można kupić w dwóch kolejnych Galeriach internetowych które zaproponowały mi współpracę.
W tym roku po bardzo długiej przerwie zrobię, a przynajmniej mam zamiar zrobić bombki. Przerwa była bardzo długa bo nie zapałaliśmy wspólnie do siebie miłością. Te obło okrągłe kształty wyczerpały wtedy u mnie wszystkie pokłady cierpliwości. Zamysł artystyczny był dopracowany w najdrobniejszych szczegółach jednak został całkowicie zniweczony i zaniechany po pierwszych porażkach.
Kiedyś zgromadziłam sporo szklanych bombek, spakowałam w pudło i zachomikowałam w garderobie. Przeznaczenie w zeszłym roku jednak stwierdziło że na bombki dla mnie jeszcze za wcześnie i dbając o moją kondycję psychiczną położyło na karton ciężkie rzeczy. Bombki mogłam już tylko wykorzystać na brokat.
W tym roku mam je zamiar wykonać na kulach styropianowych i plastikowych. Może się uda.
Zdjęcia wykonane I Phon wiec wybaczcie jakość.
Etykiety:
decoupage
niedziela, 25 października 2009
Prościej nie znaczy gorzej
Tak się potoczyło moje życie ze coraz częściej myślę o wyjeździe w miejsce w którym mogłabym się zaszyć. Dokończyłabym wreszcie książkę .Może.
Dom byłby stary drewniany z dużym różanym ogrodem . Na drugiej zadaszonej werandzie piłabym kawę wiosną i latem o poranku. Z drugiej strony byłaby mała przeszklona weranda na jesienną słotę i chłód zimy.
I gdyby jeszcze był widok na moje kochane Tatry to nawet mogłabym tam być sama.
W takich chwili ,kiedy czuję że moje życie zawodowe może się nie ułożyć ,co w dzisiejszych czasach konsumcjonizmu jest nie do przyjęcia przez otoczenie ,wracam myślami do osoby mającej niewiele ale która miała pasje.
W Muzeum Wsi Kieleckiej z której pokazywałam zdjęcia jest ekspozycja rzeźb, ale jakich. Niepospolitych, nietuzinkowych i orginalnych. Po obejrzeniu ich i przeczytani jednej z sentencji autora zrozumialam co tak naprawdę jest dla mnie istotne.
To było prawie rok temu.
A jeśli mio się uda to wyślę mojemu byłemu Regionalnemu kartkę z podziękowaniem ze podjął za mnie decyzję której ja nie potrafiłam podjąć od dawna.
Rzeźby to twórczość Jana Bernasiewicza zwany Nikiforem z Jaworzni. Mówił o sobie- " jestem chłopem polskim pospolitym". A jednak nie pospolitym. Prawie każdą swoją rzeźbę opisywał w pamiętniku. A jego żona w wierszach opisywała jego twórczość -" Moje myśli były pierwsze, Ty rób rzeźby a ja wiersze "
A moje decoupage ? Bedzie, już jedzie do mnie pokaźna porcja drewienek, serwetek, papierów.
środa, 21 października 2009
Herbaciarka
Moja kuchnia jest minimalistyczna, zero zbędnych przedmiotów, zero chomikowania. Jest za to duża i przestronna z pięknymi kasztanowymi panelami na podłodze. I do tego szafki bez frontów. To bardzo zobowiązuje co do ich zawartości. Dokupiłam piękną porcelanę w starym stylu, półki wypełniły wiklinowe kosze na przyprawy, sztućce i drobny sprzęt kuchenny. To bardzo zobowiązujące rozwiązanie które jednocześnie zabezpiecza mnie przed niepotrzebnymi i nieprzemyślanymi zakupami.
Herbaciarka na moje ulubione smakowe herbatki jest w kolorze kafelków. Lubię motywy w tym stylu, list z pięknym krojem pisma i róże.
Udało mi się przyciemnić motyw więc całość wygląda tajemniczo i interesująco. Z pomocą przyszedł mi lakier 3V3 w formie żelu który zażółca nieco prace. Przy odpowiednich kolorach można w ten sposób uzyskać przy lakierowaniu efekt postarzenia. Takie dwa w jednym.
Etykiety:
decoupage
niedziela, 18 października 2009
Diabeł i Anioł i trochę jesieni
Chyba już zauważyliście zmianę mojego banera . Te anielskie maleństwa zna każdy a ja je po prostu uwielbiam.
Moje nie są do końca grzeczne stąd atrybut rogów i małe wredne uśmieszki. Baner zaprojektowała i wykonała moja córka, która doskonale zna moje upodobania i gusta.
Cytat......
Każdy z nas ma takie chwile kiedy na jednym ramieniu siedzi nam Anioł Weny Twórczej a na drugim Diabełek Zaniechania.
Kiedy nie wiecie co powinniście zrobić wahacie się, na waszych barkach zaczyna się istna wojna podjazdowa dwóch żywiołów.
Anioł siedzący na prawym ramieniu ze złożonymi rączkami i nobliwą minką powoli zaczyna ci anielskim głosem wykładać, że praca to dobro, że on się napracował żebyś ty miała wenę a ty masz wątpliwości, że sumienność to cnota.
Na lewym ramieniu nonszalancko rozsiadł się Diabeł, oparł się prawa ręką o twoja głowę, noga założona na nogę i perlistym głosem gromko przekonuje do swoich racji. Że jutro tez jest dzień, że robota to głupota, że ten- o ten wskazując na Anioła to agitator, że leniuchowanie jest przyjemne.
I zanim wezmą się za łby, zanim zaczną fruwać anielskie loki ja mam już dość !
Idę na kawę.
A przy kawce mogę pooglądać ostatnią serię zdjęć z pięknej jesien.
wtorek, 13 października 2009
Kolejna jesienna odsłona
Cytat…
Jesień jest moją porą roku, to właśnie jesienią mają miejsce wydarzenia które wywarły ogromny wpływ na moje życie.
O tej porze roku zaczynają wyłaniać się obrazy tak wyraźne że są dla mnie jak drogowskazy.
Może ma to związek z tym że urodziłam się na początku jesieni, może dlatego że dlatego że jest to mistyczna pora w której kwiaty zamieniają się barwami z drzewami.
A może dlatego że z drzew spadają kasztany. Na pewno i wy w dzieciństwie zbieraliście kasztany.
Potem zamienialiście je na kasztanowe zwierzątka z zapałczanymi nogami. Te kasztanowe tworki towarzyszyły nam nieraz do wiosny, kurcząc się i marszcząc w sobie.
Właśnie skończyło się wszystko co wiem i znam. Trudno jest wykonać pierwszy krok kiedy wszystko nas paraliżuje . Nie pozwala myśleć o przyszłości jako o czymś nowym, radosnym…
Wiara w to że jutro będzie jaśniejsze i pełniejsze zostaje zachwiana .
Któregoś dnia zaczęłam kurczyć się w sobie ,nieświadomie niszcząc powoli to co mnie otaczało i to co było dla mnie najważniejsze.
Aż przyszła jesień i wygrała.
Teraz może być tylko lepiej, odzyskałam siebie, odzyskałam uczucia, odzyskałam wiarę.
Zaczynam walczyć……
Koniec cytatu
Etykiety:
moje fotografie
Wyróżnienie od Izy Kołłątaj
Wszystkie wyróżnienie od życzliwych mi osób odwiedzających mojego bloga są dla mnie bardzo ważne, bo to dzięki Wam i dla Was ten blog żyje.
Jednak to wyróżnienie jest dla mnie najcenniejsze, zaprojektowane przez Izę Kołłątaj.
Te wszystkie dowody że idę dobrą drogą stawiają co raz wyższą poprzeczkę w moim blogowaniu.
Za co pięknie dziękuję.
Iza, to właśnie Twoje poczynania w decoupage podglądałam na początku marząc, że kiedyś może choć jedna moja praca będzie bliska Twojemu ideałowi. I nadal Cię podglądam.
poniedziałek, 12 października 2009
Dostałam wyróżnienie !!!
piątek, 9 października 2009
Pani Jesień
No i nastała na prawdziwa polska jesień. Kolory mieszają się z mgłą i babim latem. Czy nie jest pięknie.
Czerwień liści płomieniem otula cale drzewa. Żółć przeplata się ze zgaszoną zielenią. Śliwka i bakłażan z pomarańczą. Wszystko nabiera tajemniczości i miękkości.
Możemy przegapić wiosną przejście od pączka do soczystej zieleni ale nigdy nikt z nas nie przegapi ferii jesiennych barw.
Zapach i szum suchych liści pod butami, ostatnie radosne pogwizdywania kosów nie kojarzą mi się ze smutkiem i nostalgią nad przemijaniem. Przecież jeszcze mamy kolory obok nas.
I nic to że niedługo nadejdą chłody , smaganie wiatrem i deszczem. Bo po kilku miesiącach odpoczynku przyroda znów rozpocznie swój cudowny spektakl.
Pokażę Wam jak ja widzę jesień na swoich fotografiach.
Na poczatek jeden motyw w wielu ujeciach. Chcialam pokazać Wam jak zmienie się obraz.
Naprawdę warto zrobić kilka kroków więcej.
Etykiety:
moje fotografie
niedziela, 4 października 2009
Ikony
Ikony to mój ulubiony temat. Te wykonane są inna techniką niż już prezentowane. Dla mnie to kolejny etap prób który bardzo lubię i bardzo sobie cenią.
Przy ich wykańczaniu wróciłam do werniksów dla plastyków. W ten sposób zyskały na wyglądzie. Pozostawiłam jednak złocenia bez patynowania.
Dzisiaj pokaże je razem a w kolejnych postach przybliżę je Wam osobno.
Etykiety:
decoupage
sobota, 3 października 2009
To że kocham biżuterię już gdzieś napisałam. To jest fakt. Projektowanie, zamawianie potrzebnych materiałów i wykonywanie, to też lubię. Nieraz te wszystkie czynności i uczucia zamykam w szkatułce i koniec. To też jest fakt.
Ale jest biżuteria którą od samego początku tworzę z myślą o sobie, wtedy powstaje coś co ma w sobie wiele moich cech. Coś co będzie tak wyraziste jak ja, tak ekspresyjne jak ja. Takie moje coś.
Lubię duże formy, które robią za całą biżuterię widoczne z daleka. To ona ma nadać smaczku mnie i mojemu wyglądowi.
Jeden wyrazisty element.
O czarnych dużych koralach zawsze marzyłam, o czerwonych też.
Czarne już powstały ale droga do nich nie była łatwa. Niby nic trudnego znaleźć w Internecie półfabrykaty 2 centymetrowych kul połączyć to ze srebrem i już. Jednak nie jest to proste. Bo albo faktura nie ta albo połysk za duży. Po wielu poszukiwaniach mój wybór padł na lawę wulkaniczną. I teraz dopiero schody sięgnęły nieba.
Każda lawa ma naturalne wgłębienia, jest chropowata jak pumeks. I to nie było to co do końca mi się podoba.
Mijał czas a właściwie mijały kolejne miesiące.
W Łodzi dwa razy do roku są targi Interstone. I to właśnie na nich wypatrzyłam piękne sznury różnych dużych minerałów, korala i właśnie mojej lawy wulkanicznej. Tak idealnej, gładkiej, szlifowanej i matowej.
To fantastyczne uczucie kiedy po wielu miesiącach trzyma się w ręku to coś czego szukało się tak długo. I cale szczęście że trzymałam sznur lawy i pięknego korala robaczywi w ręku. Gdybym tam nie była nie uwierzyłabym w opowiadania jak eleganckie kobiety zmieniają się w harpie gotowe wyrywać sobie upatrzone sznury z rąk i bronić ich do ostatniej kropli krwi z nienawiścią w oczach. Aż trudno uwierzyć jak pierwotne instynkty i chęć posiadania podpowiadały Paniom jak można zdobyć upragnione kamienie.
Dyscypliny były różne, od klasycznego wyrywania sobie z rąk poprzez podstępnego zagarniania dla siebie sznurów w chwili odłożenia go na momencik przez nic nie przeczuwającą ofiarę. Jednak jedna dyscyplina zasługuje na szerszy opis.
W pewnym momencie zaczęły znikać ze stołu sznury które dosłownie przed chwilą miałam na oku więc mogę śmiało napisać że znikały na moich oczach. Jak ? W jaki sposób !? Skoro cała walka toczyła się powyżej blatu.
Mój wzrok sięgnął niżej.
Zdziwienie sięgnęło zentu kiedy zobaczyłam elegancką kobietę przykucniętą przed stołem która z szybkością i precyzją kameleona widzącego ponęntnego owada zgarniała kolejne sznury.
Istne polowanie.
Ale wróć my do moich koral
Korale są ciężkie i masywne w związku z tym połączyłam je tylko z jedną 2 centymetrową kulą srebra w pięknej satynie. Połączenie proste proste ale niebanalne i bardzo eleganckie. Satyna na srebrze sprawiła że dobrze wyglądają do dżinsów i białej koszuli jak i do bardziej eleganckiego stroju.
Teraz czas po rocznej przerwie zająć się dużym ciętym koralem robaczywą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)