niedziela, 6 czerwca 2010

Za czym tęsknię






No i pochłonęła mnie całkowicie nowa praca. Za bardzo. Kończę właśnie drugi miesiąc z nowymi wyzwaniami, uczę się, przygladam i próbuję znaleść w niej swój sposób na dalszy rozwój. Jedno już wiem na pewno, lubię to co robię. I żeby tak zostało muszę odnaleść złoty środek pomiedzy zarabianiem a swoim życiem.
Nie robię decu nie fotografuję, czs to zmienić. Powoli dojrzewa we mnie chęć do zrobienia czegoś własnymi rękoma. Zamowiłam srebro do biżuterii, zrobiłam w aucie pomiedzy pracą kilka projektów. Decu zostawię sobie na letnie weekendy spędzane w ogrodzie. I zrobię na początek nalewkę z płatków róży.
Odgrzebałam też swoje wiosenne zdjecia makro. Za fotografowanie tęsknię najbardziej.

poniedziałek, 15 marca 2010

Moja krew







Na decu nadal brak czasu. Kolejny egzamin zdany !
Chciałam wam przedstawić moją córkę Małgosię, pasjonatkę Tatr. W zeszłym roku chodziła po Tatrach Wysokich przez dwa tygodnie. W pierwszym ze swoim przyjacielem a drugi samotnie. Cieszę się że zaraziła się pasją fotografowania. Mój syn Wojtek te robi piękne zdjecia, makro.
Ale dziś próbka talentu Małgosi.

sobota, 27 lutego 2010

Jurajski Olsztyn






Olsztyn, ale nie ten mazurski. Olsztyn, na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Przez kilka lat magiczne dla mnie miejsce. I aż dziwne że przy moim zamiłowaniu do robienia zdjęć nie mam dokumentacji z samego Olsztyna i okolic. Będę tam wracać w tym roku ale będą to inne niż do tej pory powroty. Tylko ja i te piękne okolice.
Pamiętam jak pierwszy raz tam pojechałam. Miejsce wypatrzyłam w internecie jest niedaleko Łodzi, jakieś 140 km. Zaraz za Częstochową skręca się na drogę nr 46 na Jędrzejów.
Miałam to szczęście jechać po raz pierwszy w bardzo słoneczny dzień. To co wiedziałam o tym miejscu to obecność na wzgórzu ruin zamku z piaskowca.
W pewnym momencie to wzgórze z połyskującymi w słońcu ruinami dosłownie dosłownie wyłoniły się na wprost drogi.
Byłam tam ostatni raz w październiku zeszłego roku. Było mglisto i czasami mżył deszcz. Zrobiłam kilka zdjęć ale z powodu złej pogody nie były najlepszej jakości i dlatego trochę je podrysowałam.
Na jednym ze zdjęć jest pałac Raczyńskich w niedalekim Złotym potoku i kosciółek w Olsztynie

czwartek, 18 lutego 2010

Hala Paryska




Mogę powoli wrócić do blogowania. Mogę nawet powiedzieć że stęskniłam się za tym.
Moje plany poszły o krok do przodu, mam za sobą zdany egzamin państwowy z wynikiem 91%. Teraz dalsza część szkolenia i kolejny egzamin.
Powoli zmieniam zawód.

Decu na razie odstawione w kąt, za nim też tęsknie.
Dawno, dawno temu kupiłam przepiękny papier u Greglis. Papier już prawie pożółkł w tubie kiedy sobie o nim przypomniałam. To było też dawno temu. Wycięłam jeden motyw, przymierzyłam do pudełka i odstawiłam. Kiedy ponownie zabrałam się za to pudełko miało być z lawenda z przecerkami itd. Wyszło koszmarnie i zostało zmyte. Wróciłam znów do paryskiego motywu (dawno,dawno temu). Szybko dobrany kolorek, na to szybko motyw i cieniowanie.
I nadeszła wielka chwila na krak.
Miał być Sotille, dopiero po nałożeniu okazało się że dałam Medium!
Pudełko pod wodę. I mozolne usuwanie kraka.
Straciłam do niego cały zapał. Wpadło mi ponownie w rękę po paru miesiącach i kolejna próba kraka tym razem Sotill. Ale pudełko wyraźnie kraka nie chciało i kolejna klapa.
Pudełko pod wodę i mozolne zdzieranie kraka.
Potem szlifowanie, farba miejscami sama zaczęła odchodzić. MASAKRA.
Pudełko w kat znów na na kilka miesięcy.
I doznałam olśnienia, to pudełko właśnie tak powinno wyglądać ! Nie jak by było stare ale że jest stare.
I wiecie co teraz bardzo je lubię.

piątek, 5 lutego 2010

Zimowe niebo


Urzekło mnie to zimowe niebo. Jeszcze chwilę wcześniej jechałam w nawałnicy śnieżnej która nagle ucięła się, odsłaniając w piękne czyste niebo z niesamowitym kolorem. Zdjęcie zrobione I Phon na czerwonym swietle. A kilka skrzyżowań dalej było już spowrotem pochmurno i zaczął padać śnieg.

czwartek, 4 lutego 2010

Dostałam wyróżnienie od Leśnego Zakątka


Dostałam wyróżnienie od Lesnego Zakątka, serdecznie dziękuję.
Laptop już postawiony na nogi tylko ja nie mam czasu na pisanie. Zaczęłam uczy się do egzaminu który mam 12.02 i cały czas mam wrażenie że nic nie umiem.
Pozdrawiam Was serdecznie.

wtorek, 2 lutego 2010

Candy losowanie.

I od razu z góry Was przepraszam za wczorajszy dzień. Laptop odmówił posłuszeństwa, padł system. Więc i nawet zdjęć z losowania nie będzie,
Dzisiaj korzystając po sąsiedzku ze sprzętu ogłaszam że Candy wygrał MALOWANY IMBRYCZEK.
Zwyciężczynię proszę o dres na @.
Pozdrawiam Was gorąco i pędę na resztę szkolenia.

sobota, 23 stycznia 2010

Makro fotografia








Fotografowanie to moja pasja od dziecka. Mój pierwszy aparat Druh w skórzanym futerale był dodatkowym wyposażeniem mojego tornistra. Mam go do dzisiaj. Zdjęć z tamtego okresu już niestety nie.
Najbardziej fascynuje mnie makrofotografia bo to ona ukazuje nam mini detale których nie zauważamy. Nie mam do jej robienia specjalistycznego sprzętu fotograficznego ani obiektywów do makro. Przy aparacie analogowym Canon EOS 10 używam nakręcanych soczewek z różnymi wartościami dioptrii. A cyfrówkę wybieram taka która ma jej najlepsze możliwości. Nie posiadam również statywów, fotografuję z ręki. Czyli pełna koncentracja i wstrzymanie oddechu. Pewnie zabawnie wygląda to z boku.
Łódzką Palmiarnię odwiedzam chętnie szczególnie w mroźne zimowe dni. A i w ciągu roku dostarcza mi ogromnych pokładów ciekawych tematów do fotografii.
Sama historia jej powstania jest ciekawa ale o tym kiedy indziej.

wtorek, 19 stycznia 2010

Dostałam wyróżnienie


Od Ani z http://anusia-galeria.blogspot.com/ dostałam wyróżnie za które serdecznie dziękuję. Jest mi tym bardziej przyjemnie bo Ania jest z mojego miasta. W weekend przekażę je dalej.
Jeszcze raz dziękuję.

sobota, 16 stycznia 2010

Chryzantemowa butelka na nalewkę







Zima nie odpuszcza a ja i tak od pierwszego stycznia zaczynam odliczać czas do wiosny. Czy zauważyliście jak teraz inaczej ptaki śpiewają ? Naprawdę, one też czuję że już niedługo.
Wczoraj wyciągnęłam z piwnicy karpy dalii i begonie. Spisałam co posiadam z nasion a co powinnam dokupić. Zrobiłam już nawet pierwsze szkice nowych rabatek. Pierwsze dni lutego na moich oknach pojawią się doniczki z posianymi roślinkami.
Czyli wiosna już niedaleko.
Mój warsztat decu od dłuższego czasu stoi samotny i opuszczony. I tak będzie pewnie jeszcze przez jakiś czas. Na prace w drewnie też będę musiała poczekać. Ale zawsze znajdzie się wyjście z sytuacji, zostają butelki. Mam zgromadzoną całkiem pokaźną ich kolekcję więc i pole do popisu spore. Szkło ma tę zaletę że nie trzeba go tak mozolnie przygotowywać do pracy jak drewno i nie potrzebuje takiej ilości szlifowania. Czas pracy krótszy a efekt szybszy.
Podczas porządków znalazłam farby do szkła i porcelany. I już chodzą mi pogłowie projekty połączenia decu z malowaniem szkła.

piątek, 15 stycznia 2010

Candy, Candy komu Candy!


Dawno już nie robiłam Candy. Lubię dreszczyk emocji przy losowaniu. Tak bardzo chciałabym nagrodzić prezentami wszystkich odwiedzających moją stronę ale to byłoby bardzo trudne.
Ponieważ pudełeczko w sepii zaskarbiło sobie zwolenników to ono będzie przedmiotem Candy. Ale żeby było ciekawiej do pudełeczka dołączę Tajemniczą Niespodziankę.
Zasady taj jak zawsze, komentarz i ogłoszenie na swojej stronie. Startujemy dziś a kończymy zapisywanie 31.01 o północy. Losowanie 1.02 o 20 tej.
Powodzenia !

czwartek, 14 stycznia 2010

Jak kadr ze starego filmu



Na grudniowy zlot Decu Czarownic zabrałam oprócz deseczek pod ikony pudełeczka ze sklejki. Łatwo i szybko można je przygotować do dekorowania i są lekkie. Co prawda pojechałam autem ale i tak dość się nadźwigałam. No i sklejkowe pudełeczka mają inne kształty niż drewniane.
Na zlot Gosia z Urokliwiska przywiozła całą masę wydruków. I tu spadł mi kamień z serca bo moja tuba z papierami postnowiła zostać w domu :)
Wybrałam dla siebie kilka a w śród nich i ten motyw. Portret dziewczynki w sepii skojarzył mi się z dziecięcymi gwiazdkami lat dwudziestych, stad nawiązanie kolorystyczne do starej taśmy filmowej. Wzorek to stencil. Kolorek jak zwykle z mieszania, beżowo –szary Meimerii, czarny i fiolet.

niedziela, 10 stycznia 2010

Moje życie nabiera rozpędu



Tak się zdarzyło w moim że zaczynam wszystko od nowa. To nie jest to pesymistyczne stwierdzenie bo udało mi się wyznaczyć sobie z wielu dalszych dróg te trzy najważniejsze. To dla mnie ogromny sukces bo to była bardzo ciężka praca nad samą sobą.
Trzeba było od podszewki zweryfikować każdą płaszczyznę własnego życia i na nowo każdej z nich znaleźć na ten rok należne miejsce.
I tak sprawy pierwsze zeszły na drugi plan.
Przez kolejne 2miesiące czeka mnie bardzo ciężka praca nad poznawaniem nowego i nieznanego. I już się bardzo na to cieszę. Do tego dochodzi dość intensywny ( mam nadzieję że dam radę) kurs angielskiego i jako dopełnienie sprawy domowe. Połączenie tego wszystkiego w logiczną i logistyczną całość w mieście z korkami i odległościami będzie kolejnym wyzwaniem.
Moje życie na nowo nabiera rozpędu przy akompaniamencie pozytywnych splotów zdarzeń i przypadkowych spotkań.

Turkus
Inaczej zwany Kaliat ale o tej nazwie już prawie nikt nie pamięta i nic dziwnego bo nazwał ten kamień tak pisarz rzymski Pliniusz Starszy.
A dlaczego turkus- bo jego szlak handlowy wiódł kiedyś przez Turcję.
Turkus jest kamieniem ochronnym, obdarza pogoda umysłu, opanowaniem ,siłę psychiczną, Pomaga w sprawach materialnych i rozwiązywaniu problemów. Kamień ten żyje naszym życiem bo potrafi pokazać przez zmianę barwy że coś niedobrego dzieje się z jego właścicielem.
I chyba w tym wszystkim coś naprawdę jest bo ostatnio tylko nosiłam turkus. Żeby kamień miał moc sprawczą musi być naturalny. Ten prezentowany na zdjęciu jest nim jak najbardziej. Ma piękną barwę i ciekawe brązowe przebarwienia.

czwartek, 7 stycznia 2010

Safari











Na safari w Zoo Dvur Karlowe też warto się wybrać. Przejazd po jego terenie piętrowymi autobusami jest bardzo przyjemny. Ja zrobiłam błąd siadąjąc na samej górze bo nie do końca podobają mi się zdjecia z tej perspektywy podobają.Choć wygladaja reportażowo to ich plus. Jak będę tam następnym razem swój błąd naprawię.
Pamiętacie film Park Jurajski, była tam sekwencja wjazdu przez bramę która sama się otwiera i zamyka. W zoo to autobus wolno je otwierał a wraz z jego przejazdem brama się zamykała. Przez moment czułam się jak bym wjeżdżała do jurajskiego parku.
Podróż może nie jest długa ale oglądanie zwierzaków w tak nowy sposób jest bardzo fajny. Niektóre z nich wylegiwały się na łące, niektóre trzeba było wypatrzeć w gęstwinie a niektóre biegły cały czas za autobusem.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Safari Zoo Dvur Karlowe










Zima rozpanoszyła się na całego. Lubię kiedy mróz i śnieg na dworze wracać do zdjęć z wakacji albo z mojego ogrodu.
Zabiorę Was dzisiaj w podróż do Safari- ZOO w Dvur Karlowe. Jeśli będziecie kiedyś w Kotlinie Kłodzkiej to macie w zasięgu niewielu kilometrów parę atrakcji o których po kolei Wam opowiem.
Na oficjalnej stronie ogrodu znajdziecie informacja http://www.zoodk.cz/home_pl.php.
Ja opowiem o swoich wrażeniach.
Pojechaliśmy do Zoo rano, w planach było zwiedzanie za dnia, obiad i nocne Safari. W mają w nim wydzielony zamknięty teren gdzie na sporym obszarze z autobusu można oglądać kopytne. Atrakcja dodatkową jest zwierzanie po zmierzchu.
Jednak dowiedzieliśmy się od rodaka tam pracującego że nie warto czekać tak długo bo po zmierzchu kopytne w większości Ida spać.
Tak więc plan uległ zmianie, nie czekamy do zmierzchu.
Musze przyznać że zoo robi ogromne wrażenie, przestronne wybiegi, wiele zwierzaków można oglądać z bardzo bliska a o ich spokój zadbano odgradzając je grubą pleksi. Po raz pierwszy w zoo widziałam szczęśliwe zwierzaki.
Dla lemurów zbudowano druciany tunel którym mogły przemieszczać się z budynku na swoją wyspę. Dla nosorożców zamontowano szczotki o które mogły się ocierać. Zadbano o to by każdy gatunek miał na wybiegu elementy i ze środowiska naturalnego i potrzebne w niewoli.
Gady i płazy można było podziwiać na wielu płaszczyznach, nad i pod wodą. A w ptaszarni ptaki nie były zamknięte w klatkach a swobodnie fruwały nad zwiedzającymi lub biegały w tropikalnej gęstwinie.
Zadbano też o czworonogi z którymi można było wchodzić na teren parku. W wielu miejscach były ustawione miski na wodę i komplet do sprzątania po milusińskich.
Całości dopełniały przepiękne i przemyślane rabaty kwiatowe.
Musze przyznać że nigdy nie przepadałam za ZOO ale to co zobaczyłam w Dvur Karlowe pokazuje jak można traktować zwierzęta w niewoli i że jest to możliwe.
Zdjęć jest sporo więc będę je wrzucać sukcesywnie.
Naprawdę polecam